NASZ "Boży szaleniec" skończył 100 lat!

Urodziny Ojca Łucjana Królikowskiego

dział: życie polonii
autor: Beata Kaczmarczyk
opublikowano: 2019-09-12 00:00:00

 W sercu jeszcze emocje i strumień dobrych słów... A w głowie, gdzieś w tle, brzmienie piosenki, którą wyśpiewaliśmy na ponad 400 gardeł: "200 lat, 200 lat, niech żyje, żyje nam". W sobotę, 7 września br., Ojciec Łucjan Królikowski obchodził setne urodziny. Piękna to była celebracja! Niespiesznie nasycaliśmy się atmosferą, a przede wszystkim JEGO obecnością. Każdy z etapów uroczystości przyjmowaliśmy z radością, wzruszeniem, wdzięcznością, ale też z pewnym niedowierzaniem, że oto możemy być blisko NIEGO. Z NIM. I DLA NIEGO! 
Dla BOŻEGO SZALEŃCA...
Tak, tak. Kiedy kilka lat temu, podczas tradycyjnej "dwunastki" w kościele ojców Dominikanów w Krakowie, słynny  "Kłocz", czyli ojciec profesor  Andrzej  Kłoczowski zdefiniował dla potrzeb głoszonej wówczas homili  pojęcie "Bożego szaleńca" -  moje myśli powędrowały  prostą drogą  do mieszkającego obecnie w Connecticut ojca Łucjana Królikowskiego -jednego z ostatnich świadków życia św. Maksymiliana Kolbego, sybiraka, żołnierza armii generała Andersa, opiekuna ponad 150. sierot wojennych, dla których zorganizował ucieczkę z afrykańskiego obozu w Tengeru do Kanady, chroniąc je przed repatriacją do kraju opanowanego przez komunistów (za co został nazwany przez ówczesną polską prasę  "kidnaperem  na światową skalę"). 
Bo to właśnie ON w centrum swojego życia postawił Boga i bliźniego. To on miał Boże pasje, marzenia i  wizje.  I to on - wbrew tzw. realiom - potrafił  marzenia i zamierzenia (podyktowane tragiczną sytuacją) zrealizować. 
Nie był przy tym naiwny.  Widział  trudności, ale twierdził, że z Bożą pomocą da się. Miał odwagę, determinację,  wiarę,  gorliwość,  i różaniec w ręku...
ZE WSZECH STRON - WDZIĘCZNOŚĆ 
Zatem, chyba nikogo nie zdziwi, że sobotnią uroczystość, oprócz urodzinowych życzeń i gratulacji,  wypełniały słowa i gesty wdzięczności.
 Pierwsze popłynęły pod adres jubilata już podczas uroczystej Mszy świętej, która odprawiona została w bazylice św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chicopee w stanie Massachusetts. Kierowali je do ojca Łucjana zarówno celebrujący  nabożeństwo: o. James McCurry (prowincjał Prowincji Our Lady of Angels), o. Marian Gołąb (prowincjał krakowskich franciszkanów), o. Jarosław Zachariasz (były prowincjał Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię), jak i wierni, którzy -  poprzez swoją obecność i modlitwę - dziękowali mu za świadectwo życia i trud podejmowanych w nim zadań. 
  Kolejna porcja ciepłych słów była częścią okolicznościowego przyjęcia, które miało miejsce w auli szkoły działającej przy tej parafii. To właśnie wówczas konsul generalny RP w Nowym Jorku - Maciej Gołubiewski, w nawiązaniu do odczytanych podczas nabożenstwa życzeń od prezydenta RP Andrzeja Dudy, poinformował zebranych o szczegółnym wyróżnieniu jubilata, które będzie miało miejsce w  niedzielę, 22 września br., podczas pierwszej w historii wizyty prezydenta Polski w New Britain.
 Z kolei wspomniany już o. Maciej Gołąb, obok ręcznie malowanej ikony Matki Boskiej Częstochowskiej, wręczył jubilatowi prezent niespodzankę od Wydawnictwa Franciszkanów "Bratni Zew", czyli jubileuszowe wydanie wszystkich - zebranych w pakiet!  - książek ojca Łucjana ("Skradzione dzieciństwo", "Pamiętnik sybiraka i tułacza", "Miłość mi wszystko wyjaśniła", "Abba - Ojcze!"). 
Odczytywano  też listy i laurki, w tym  przysłane w dużej kopercie  wyjątkowe  życzenia od samego papieża Franciszka. 
 Tekst gratulacyjny przysłał  także o. Carlos Trovarelli, minister generalny zakonu franciszkanów: "Piszę, aby pogratulować Ci setnych urodzin. Jesteś teraz nestorem Zakonu, a Twoje długie lata służby maluczkim Pana napełniają nas poczuciem wdzięczności i podziwu". 
  Były kwiaty, piosenki od uczniów szkół sobotnich i polskich hacerzy (z ulubioną pieśnią ojca "Serce w plecaku" - na czele). 
  Zgodnie z tradycją, pojawił się również  imponującej wielkości  i wyjątkowy w smaku tort składający się z trzech części (trzy cyfry), przygotowany przez pracowników piekarni Unicorn Polish Bakery z Vernon (CT), z jej szefem Piotrem Krajewskim na czele.  
Poruszała też  chwila, podczas  której jubilat "oddał" przyznaną mu Złotą  Odznakę Honorową (za zasługi dla Związku Sybiraków) swojej długoletniej i oddanej opiekunce - p. Ewie Konarzewskiej.  
Płynęły łzy wzruszenia w momencie spotkania dwóch byłych przyjaciół z obozu w Tengeru  (wówczas dzieci), którzy na urodzinach swojego opiekuna spotkali się ...po 68 latach (!!!).
  Długo by można jeszcze pisać o atmoserze tego jubileuszowego wydarzenia... Każda bowiem sekunda naszego spotkania z dostojnym jubilatem była    dziękczynieniem ludzi, którzy czerpali, czerpią i - ufam mocno - będą czerpać z nieocenionego skarbca jego mądrości, szlachetności i wielkiego doświadczenia...

 NASZ Czcigodny Ojcze Łucjanie, Kochany i Szanowany przez tłumy "Boży szaleńcze"  - raz jeszcze:  żyj nam 200 lat! 


PS. Podczas tej sobotniej uroczystości Złotą Odznakę Honorową za zasługi dla Związku Sybiraków otrzymał także Piotr Krajewski, wspomniany już właściciel Unicorn Polish Bakery z Vernon (CT). Jest on bowiem od wielu lat nieformalnym opiekunem Sybiraków z Connecticut, w tym przyjacielem Ojca Łucjana. 
Ponieważ w naszym archiwum od 2014 roku "leżakuje" wywiad z Piotrem, traktujący o początkach tej jego niezwyczajnej pasji, a także o przypadkowych narodzinach znajomości  z ojcem  Królikowskim -  rozum podpowiada, by wócić  do tego tekstu i opowiedzieć tę historię po raz drugi.  Zapraszamy więc do lektury wywiadu pt.: "Byłem bliżej słońca  i w wiosce radości".