Trener Kazimierz Górski był wśród nas

Pamiątki z naszej szuflady

dział: sport polonijny
autor: Andrzej Gromadowski
opublikowano: 2021-03-03 00:00:00

 2 marca minęła 100. rocznica urodzin Kazimierza Górskiego, wybitnego trenera piłki nożnej, twórcy największych - jak do tej pory - sukcesów polskiej reprezentacji. Z tej też okazji polskie i polonijne media z nostalgią i ogromnym szacunkiem sięgały do archiwów, aby przypomnieć światu tę niezwyczajną postać, nie tylko trenera, ale  przede wszystkim wspaniałego człowieka. Jako że Kazimierz Górskim gościł w New Britain kilkakrotnie, toteż i my mamy co wspominać. 

   

  Pierwsze spotkanie lokalnej Polonii z reprezentacją Polski w piłce nożnej pod skrzydłami pana Górskiego miało miejsce w roku 1973. To właśnie wówczas, na stadionie w New Britain, odbył się ten pamiętny mecz, gdzie przeciwnikiem naszych gości była reprezentacja USA.  Niestety, polska drużyna przegrała wówczas 0:1. Przyczyniła się do tego niezbyt udana interwencja naszego bramkarza Jana Tomaszewskiego, który - jak to określił wyjątkowy pasjonat piłki nożnej, świadek tamtych zmagań, Bronisław Prusaczyk - wpuścił bramkę na "wiatraka". Podczas tamtej wizyty opiekę nad gośćmi z Polski sprawował Bruno Lukas, polonijny działacz z ramienia władz piłkarskich stanu CT, a także członek SWAP z Placówki Haller Post. To właśnie dzięki niemu polscy piłkarze wraz z trenerem Górskim mogli zwiedzić Nowy Jork,  głównie dzielnicę Manhattan. To było dla mnie fantastyczne, pełne wrażeń spotkanie, które miało jakby ciąg dalszy. Kilka miesięcy później spotkałem bowiem trenera Górskiego w warszawskim tramwaju. Byłem zdumiony już tym, że to on mnie rozpoznał w tłumie pasażerów.  A już wyjątkowo wzruszony, kiedy bez chwili wahania, w ramach rewanżu za wizytę w New Britain i Nowym Jorku, zaprosił mnie na kolację -  wspomina Bruno.  

   Kolejna wizyta Kazimierza Górskiego w New Britain przypadła na rok 1987. Trenerem drużyny Polonii Hartford był wówczas Krystian Michallik, który w reprezentacji Polski pod wodzą Kazimierza Górskiego zagrał kilka meczów. To właśnie dzięki tej znajomości udało się zaprosić Trenera Stulecia do Connecticut. I - co ważne dla ówczesnych polonijnych piłkarzy - na przedmeczową odprawę. Zawodnicy z  zapartym tchem wysłuchali najpierw wskazówek trenera Michallika, a kiedy zabrał głos sam pan Kazimierz, stwierdzając tradycyjnie, że bramki są dwie i dopóki piłka w grze... - odczuwali wielką satysfakcję.
 Ponieważ jako zawodnik Polonii pamiętam doskonale tamte chwile, przyznam, że świadomość obecności pana Kazimierza na ławce trenerskiej czyniła "cuda". Staraliśmy się ze wszystkich sił i - dostaliśmy pochwałę. 

  


  Do dziś pamiętam, że zaraz po zakończeniu naszego meczu, pan Górski udał się na stadion Dillon, gdzie spotkał się z zawodnikami drużyny Orła Yonkers. Co ciekawe, grało w niej kilku byłych reprezentantów Polski m.in. Adam Nawałka, Henryk Szymanowski, Janusz Czyżniewski.  Ku naszej uciesze, pan Kazimierz nie zabawił tam zbyt długo i wrócił do New Britain na okolicznościowy bankiet, który miał miejsce w klubie Sokolnia.


Co ważne, nie był on jedynym wówczas gościem honorowym. Tamtego wieczoru była z nami także pani Irena Szewińska. Zatem wrażenia, emocje sięgały zenitu.

  

 Trzecie odwiedziny Pana Kazimierza w New Britain miały miejsce w 2002. Przybył wówczas do nas wraz z Orłami Górskiego. Tamtą wizytę zawdzięczamy głównie Jerzemu Karwowskiemu, ówczesnemu trenerowi klubu Olimpia Stamford, który dołożył wszelkich starań, aby na okoliczność 10. rocznicy istnienia swojego klubu sprawić Polonii taki prezent. Zarówno dla wszelkiej maści piłkarzy polonijnych, jak i dla sympatyków polskiej piłki nożnej była to wyjątkowa gratka. Spotkanie na żywo z Janem Tomaszewskim, Zygmuntem Kalinowskim, Lesławem  Ćmikiewiczem, Kazimierzem Kmiecikiem, Adamem Musiałem, Jerzym Kraską, Janem Domarskim, Zdzisławem Kapką, Mirosławem Bulzackim, Andrzejem Szarmach i  - co najważniejsze - z Kazimierzem Górskim to chwile, o których zapewne nigdy nie zapomną.


  Pamiętny mecz z udziałem Orłów odbył sie na stadionie w New Britain. Swoje z nimi siły mierzyła tworzona dla potrzeby chwili drużyna, w skład której wchodzili starsi zawodnicy z naszego stanu. Na stadionie pojawiło się wówczas ponad 3 tysiące sympatyków piłkarskich, nie tylko z Connecticut, ale także z sąsiednich stanów. Ponieważ miałem przyjemność grać w tym meczu, pamiętam, że odczuwałem ogromną radość z biegania po boisku obok tak wyjątkowych gwiazd polskiego sportu. Nawet mój niestrzelony karny (w bramce stał sam Jan Tomaszewski) nie przyćmił mojej radości.  
  Po zakończeniu spotkania na murawie i po długich spontanicznych rozmowach z kibicami, nasi goście z Polski zostali zaproszeni do klubu Sokolnia na uroczystą kolację. To właśnie wówczas, z rąk ówczesnego burmistrza miasta Lucjana Pawlaka, pan Kazimierz Górski otrzymał honorowe klucze do miasta New Britain. Jako że był człowiekiem wyjątkowo skromnym, docenił ten gest i wielokrotnie z pokorą  za niego dziękował. 

Dziś, kiedy zdarzyła się ku temu okazja, aby powspominać,  i my DZIĘKUJĘMY LOSOWI. Za pana Kazimierza.  Za wszystko co zrobił dla polskiego sportu.  I za tamte jego z Polonią spotkania.